Dzisiejsza foto-recenzja została przygotowana na potrzeby konkursu organizowanego przez markę Dr Irena Eris. Nie jest to pełna recenzja produktu, a jedynie opis pierwszych wrażeń po użyciu kremu. Szczegółowa recenzja pojawi się za jakiś czas, kiedy będę w stanie ocenić długofalowe działanie.
***
Dzisiejszą recenzję zaryzykuję od stwierdzenia, że mat jest ponadczasowy. Co roku wraca, choć w różnej postaci. Pożądany przez kobiety, które kochają matowe szminki, matowe lakiery do paznokci, matowe cienie do powiek. Najbardziej pożądany efekt matu, to idealnie matowa cera. I nie chodzi tu o sam mat, ale znalezienie złotego środka: o zapewnienie zarówno nawilżenia, jak i zmatowienia. Czy w końcu pojawił się produkt, który sprosta wymaganiom i będzie numerem jeden? Który zastąpi tysiące matujących pudrów, podkładów, maseczek...? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie, jednak muszę ograniczyć się do 1000 znaków, co będzie niezłym wyzwaniem! Ale za to zdjęć będzie dużo ;-).
NORMAMAT to pierwsze rozwiązanie, które pozwala na inteligentną pielęgnację cery normalnej i mieszanej, która miejscowo przetłuszcza się i miejscowo ma skłonność do przesuszania, niezależnie od wieku. Krem-nektar o lekkiej, nietłustej konsystencji, który szybko się wchłania pozostawiając skórę nawilżoną i delikatnie zmatowioną. Dzięki unikalnej kompozycji mikrosfer matujących oraz specjalnie wyselekcjonowanego naturalnego nektaru kwiatowego (Combretum farinosum), skóra staje się jedwabiście gładka i nawilżona. Zawartość składników fotonaprawczych i filtrów UV wspiera proces regeneracji i pomaga chronić przed uszkodzeniami powodowanymi przez promieniowanie słoneczne. Cena: 65zł/30ml | Skład poniżej
Moja recenzja (pierwsze wrażenia)
Konsystencja - jest lekka i dość mokra. Normamat wydaje się być zwykłym kremem, ale po nałożeniu okazuje się, że zwykły nie jest. Gdy przed nałożeniem pojawia się uczucie ściągnięcia lub wysuszenia - eliminuje je, a więc działa nawilżająco. W kilka sekund się wchłania, a cera staje się matowa i gładka. Nadaje się pod podkład. Zapach ma delikatnie kwiatowy.
Opakowanie - jak to bywa u Dr Ireny Eris - jest przepiękne pełni rolę ozdobną łazienkowej półki. W kartoniku o srebrno-miętowym designie i metalicznym wykończeniu znajduje się niewinnie wyglądająca okrągła buteleczka. Zadbano także o wygodę aplikacji i zaopatrzono opakowanie w mechanizm air-less z pompką, która nie pluje, nie zacina się i pozwala na odpowiednie.
Wiem, że marka do najtańszych nie należy, ale cena Normamat nie jest wysoka, a wydajność kremu bardzo dobra (niecała pompka wystarcza na posmarowanie całej buzi). Będzie matowić moją cerę przez długi czas, bo w końcu mat zawsze w modzie, a stosowanie tego kremu to przyjemność.
W nastroju Normamat,
Karina.
zapach musi być świetny :)
OdpowiedzUsuńMuszę go sprawdzić jak tylko skończę któryś z obecnych kremów :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale Twoja recenzja, a jeszcze bardziej zdjęcia zachęcają do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! ;-) na tym mi zależało.
UsuńKrem co prawda nie dla mojego typu cery ale recenzja świetna. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*
UsuńOpakowanie jest faktycznie świetne, co do działania ciekawa jestem jak sprawdziłby się u mnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAle kusisz, a ja lubię takie produkty :)
OdpowiedzUsuńKuszący kremik :) a zdjęcia świetne :) zwłaszcza te Twojej buźki z kremem ;)
OdpowiedzUsuńnie miałam go, ale już jestem zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńmój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuń