czwartek, 31 stycznia 2013

Donegal, szklany pilnik do paznokci

Czy wiecie o tym, że jeśli wybierzecie sobie zły pilnik do paznokci, może on sprawić, że zaczną się rozdwajać? W przeszłości - niestety - zdarzało się, że bardzo pogarszałam stan moich paznokci w ten sposób, dlatego teraz pilniki wybieram bardzo ostrożnie. 
Sięgając po szklany pilnik Donegal nie miałam obaw, gdyż po wielu sprawdzonych produktach, wiem, że są one bardzo dobrej jakości. Do tego pamiętam, że mój ostatni szklany pilniczek był naprawdę dobry... do czasu, aż się nie potłukł :P 

środa, 30 stycznia 2013

Tołpa i Cleanic dają radę... słów kilka o codziennym demakijażu

Osoby, które regularnie mnie czytają, na pewno wiedzą, że różnych płynów do demakijażu przewinęło się przez moje ręce baaardzo dużo. I choć w większości przypadków byłam zadowolona, to jednak szukam dalej, aż znajdę idealny kosmetyk. Czy płyn Tołpy taki jest i czy płatki Cleanic są idealne? O tym w dalszej części postu... 

wtorek, 29 stycznia 2013

Olejek kąpielowy - pomarańcza, ylang-ylang... czyli relaks od Green Pharmacy

Skoro już - razem z oliwką Dr Beta - wkroczyłam w kosmetyki typowo relaksacyjne, to wypadałoby od razu napisać także o moim drugim ulubionym - zaraz po masażach - sopsobie na odprężenie. Mam na myśli oczywiście dłuuugie kąpiele w bardzo, bardzo ciepłej wodzie. Najlepiej w towarzystwie pięknych zapachów - świeczek, olejków czy pachnących soli. Ostatnio trafiła się okazja i przetestowałam olejek Green Pharmacy o zapachy pomarańczy i ylang-ylang...

Dr Beta, Oliwka do masażu Aroma Relax, z olejkiem neroli i cytrynowym - testuję z Maliną!

Za oknem -10*, w domu niby cieplej, ale jednak coś nie tak... sypia mi się raczej kiepsko, gdzie wyjdę z domu, to obładowana 15kilogramami różnych pierdół w torebce, a jazda po Warszawie autobusami do najprzyjemniejszych nie należy... i takim o to sposobem wracam do domu cholernie obolała, nie mając na nic ochoty... chyba, że w perspektywie mam masaż. Oh tak, masaże uwielbiam ponad wszystko, zwłaszcza zimą! Chyba właśnie dlatego, gdy Malina dodała informację, że rozdaje oliwki - zgłosiłam sie bez chwili namysłu i mam! Testowanie zaczęłam bardzo szybko, nie byłabym sobą, gdybym pozwoliła stać oliwce w nienaruszonym stanie w moim pokoju. ;)

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Szarlotkowy zawrót głowy... o przyjemnościach z Farmoną

To, co najbardziej lubię w kosmetykach do pielęgnacji ciała, to zapach. Zimą lubię słodkawe, rozgrzewające zapachy, natomiast latem sięgam po te orzeźwiające i cytrusowe. A ponieważ zima trwa w najlepsze, dzięki serwisowi Bangla.pl, miałam okazję testować Szarlotkowy Zestaw od Farmony z serii Sweet Secret. Na paczkę czekałam z utęsknieniem, gdyż już wcześniej miała do czynienia z tą serią, jednak w wersji czekoladowej.

niedziela, 27 stycznia 2013

Przegląd poczty IX

Ostatni tydzień był niemal również obfity w przesyłki jak poprzedni. Tym razem było trochę współprac i trochę zakupów. Przede wszystkim wyczekiwałam paczki od Perfecty, gdyż przed poprzednim weekendem otrzymałam wiadomość, że za pośrednictwem aplikacji - zostałam wybrana do testowania, zakupy u Amethyst były zupełnie spontanicznie, podobnie jak i zakup szamponów Batiste... jeśli ciekawi Was co jeszcze przybyło do mnie pocztą lub za pośrednictwem kuriera, to zapraszam do dalszej części postu.

sobota, 26 stycznia 2013

Mooya, bio organiczny zabieg, maska + serum - koral i algi

Do niedawna jedyną formą maseczki jaką znałam, były saszetkowe kremy, które zostawia się na kilka lub kilkanaście minut na twarzy, więc gdy usłyszałam o materiałowej masce, było to dla mnie zupełnym zaskoczeniem i wiedziałam, że to coś, czego - prędzej czy później - muszę spróbować! Gdy tylko nadarzyła się okazja, zdecydowałam się wypróbować wersję nawilżającą - koral i algi - od BeautyFace Mooya. 

piątek, 25 stycznia 2013

Tołpa dermo body nutri, krem-opatrunek regenerujący

No więc... mój parapetowy bałwan bardzo chciał być na tym zdjęciu :D 

czwartek, 24 stycznia 2013

Baked Blush od Madame L'Ambre


Dziś post o różach do policzków. W zasadzie nie mam pojęcia jak wcześniej mogłam wykonywać makijaż bez ich użycia, teraz nie wyobrażam sobie make up'u bez odpowiedniego wymodelowania kości policzkowych i nadania charakteru. Chyba właśnie z tej miłości w moich zbiorach znajduje się ich naprawdę dużo w mojej kosmetyczce i jak w jednej z ostatnich przesyłek znalazłam kolejny, byłam dość sceptycznie nastawiona i nie do końca przekonana - czy potrzebny mi kolejny róż. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że owy kolor jest inny niż wszystkie, przepiękny i musi zostać w mojej kosmetyczce!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Syzyfowa praca... czyli o tym jak pielęgnuję i niszczę włosy - na zmianę.

Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że pielęgnacja moich włosów przypomina Zysyfową Pracę i zastanawiam się, czy to przez moje niesforne włosy, czy to ja sama jestem sobie winna. Za każdym razem, kiedy jestem zadowolona ze stanu swoich włosów, a przede wszystkim z braku rozdwojonych końcówek i z tego, że się nie puszą - wyprostuję je albo w wyniku częstego suszenia (w zimę nie mam innego wyjścia) znowu zaczynają się rozdwajać. I tak w kółko. Ale nie myślcie sobie - bardzo długo czekam na poprawę kondycji, która potem spada w trzy dni. Niestety, nie jest tak pięknie, pielęgnacja musi być naprawdę porządna i długa, aby moje włosy wyglądały na zdrowe. Dziś będzie o jednej odżywce, która ostatnio pomagała moim włosom się nie puszyć i nadawała im nieco zdrowotności - mianowicie Farmona Herbal Care - rumiankowa odżywka do włosów rozjaśnianych i blond. 

sobota, 19 stycznia 2013

Przegląd poczty VIII

Po raz kolejny przychodzę się dziś pochwalić, bo w ostatnim czasie przyszło do mnie dużo paczuszek :) Przede wszystkim kosmetyki, ale nie tylko. Są to współprace, wygrane i boxy, które zamówiłam w ostatnim czasie, tak więc jeśli chcecie zobaczyć czym się chwalę - to zapraszam serdecznie ;) 

Jedna z dwóch paczek, które sprawiły mi największą radość. Kosmetyki dobrane specjalnie dla mnie przez firmę Tołpa. Poza powyższymi kosmetykami dostałam także trzy produkty dla mojego TŻ, który już zaczął testowanie, a recenzje wszystkich kosmetyków powoli zaczną pojawiać się od przyszłego tygodnia :)


Pierwsza przesyłka to barnsoletka - wygrana u Ankowatej :) Wysłałam na konkurs swoj Mikołajkowy mani i zgarnęłam trzy zawieszki do bransoletki, a także dwie próbki pudrów AnabelleMinerals. Dziękuję :* 

Produkty ze zdjęcia to pierwsze kosmetyki, które dostałam w ramach Malinowego Klubu. Tołpa - krem do ciała oraz oliwka do masażu Dr Beta. Recenzje już w przyszłym tygodniu :) 

Madame L'Ambre, czyli kredki, kremy, podkład, puder, róż, cienie... i była też szminka, ale gdzieś ją podziałam robiąc zdjęcia, więc zobaczycie ją dopiero przy okazji recenzji ;) Przyznaję, że paczka sprawiła mi niesamowitą radość, nie tylko dlatego, że okazała się ogromna, ale dotarła baaardzo szybko! 

Paczuszka z portalu Urodaizdrowie. Spodziewałam się tylko Emulsji Borowinowej i pomadki, a bardzo miła Pani dorzuciła mi także inne drobiazgi, które były trafione w dziesiątkę, bo akurat płatki właśnie mi się skończyły, plastrów do depilacji nigdy za wiele, tak samo jak i lakierów do paznokci :)

W ramach współpracy dostałam do testowania Odplamiacz Kieszonkowy sztuk trzy. Biorę się za testowanie i recenzja pojawi się na dniach! Nie ukrywam, że jestem baaardzo ciekawa jak się spisze i czy zagości w mojej torebce na dobre?

No i trzy pudełeczka GlossyBox - styczniowe z 6miesięcznej subskrypcji oraz czerwcowe&sierpniowe kupione w zestawie DUO :) Nieco więcej o zawartości wkrótce... 


A jak często Was odwiedza listonosz lub kurier? Ja ostatnio jestem rozpieszczana i naprawdę nie mogę narzekać na liczbę przesyłek na mój adres, choć w najbliższym czasie spodziewam się ich trochę mniej, to jednak za jakiś czas pojawi się podobny post. 

piątek, 18 stycznia 2013

Z ziarna motywacji i cierpliwości wyrośnie kiedyś owoc sukcesu i satysfakcji...

...tylko to ziarno trzeba najpierw znaleźć. Ja szukałam motywacji do działania, a mianowicie do tego, aby wziąć się za swoje ciało, nieco je ujędrnić i pozbyć się "pomarańczowej skórki", którą posiada zdecydowana większość kobiet. Jeśli czytając to, uśmiechasz się do monitora, bo Ciebie ten problem nie dotyczy, to wiedz, że jesteś extra-szczęściarą! :) 
Tyle razy zaczynałam ćwiczyć, ćwiczyłam miesiąc, dwa, trzy i przestawałam... Dlaczego? Efekty były średnie, a mi coraz mniej zależało. Przestawałam, a potem znowu robiłam wszystko, aby kolejny raz znaleźć w sobie siłę i walczyć z Cellulitem. Okazało się, że istnieje jednak takie "ziarno motywacji", które w moim wypadku okazało się naprawdę skuteczne. 
Mowa o suplemencie diety. Ale nie o takim jego typowym zastosowaniu, choć też zależało mi na tym, aby pomógł mi zwlaczyć cellulit. Zawsze jednak do takich kapsułek podchodziłam z dystansem i na cuda nie liczyłam. Wierzyłam jednak, że jeśli zacznę przyjmować CelluOFF, to może będzie mnie to jakoś dopingowało do ćwiczenia, do masaży i peelingów. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Dołożyłam jeszcze odrobinę motywacji i teraz mam - owoc sukcesu i satysfkacji, wspominany w temacie postu.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Dwa miesiące z Invex Remedies - zmiana na lepsze czy na gorsze?

Ostatnio mam problemy, aby pogodzić się z tym, że doba ma tylko 24godziny. Dochodzi do tego, że nawet gdy jestem zmęczona, nie chcę marnować czasu na sen, bo wiem, że jeszcze dużo do zrobienia. Cały czas gonią mnie terminy, obowiązki... i zaczyna brakować czasu dla siebie. Na szczęście jest jeszcze osoba, która wie czego mi potrzeba i zapewnia odrobinę relaksu, kiedy naprawdę tego potrzebuję. Powoli jednak czuję się wykończona i chętnie wyjechałabym gdzieś na kilka dni :) Może w góry? To chyba byłby dobry pomysł. 
W każdym razie, nadal pozostając w temacie potrzebnego relaksu i odpowiedniej pielęgnacji, dzisiaj będzie o kosmetykach do twarzy, które testowałam przez ostatnie dwa miesiące, aby przekonać się, czy faktycznie są tak dobre jak zapewnia producent. Chodzi oczywiście o markę Invex Remedies. Przedstawiałam poszczególne kremy i mgiełki, dzisiaj czas na podsumowanie, czyli kilka informacji jak kosmetyki wpłynęły na kondycję mojej cery.

niedziela, 13 stycznia 2013

Nawilżenie od stóp do głów... kremy, balsamy i maści

Wyszłam spod prysznica, wysuszyłam włosy i wzięłam się za nawilżanie mojego ciała... Krem do twarzy, do stóp, pod oczy... Kurcze, dużo tego - pomyślałam i stwierdziłam, że napiszę o tym na blogu. Przedstawię Wam plan mojego nawilżenia od stóp do głów :) Jesteście ciekawe? Jeśli tak, to zaparzcie sobie herbatę i zapraszam do lektury i oglądania zdjęć! 

piątek, 11 stycznia 2013

Tak piękne, że szkoda używać - cienie od Madame L'Ambre

Hej dziewczyny!
Słyszałyście już o kosmetykach Madame L'Ambre? Dopiero wchodzą do Polski, ale dostępne są w popularnej drogerii Hebe. Produkty tej marki są naprawdę wyjątkowe i nie mogę porównać ich do żadnych innych, są podane w zjawiskowych, artystycznych opakowaniach. Kobiece czasy secesji to inspiracja twórców marki L'Ambre. Dostępne są kosmetyki kolorowe, a także pielęgnacyjne - podzielone na trzy serie. Ciekawe, że jedna z serii to propozycja dla kobiet z cerą dojrzałą, więc mogą być wspaniałym prezentem np. dla mamy :) Pozostałe dwie serie to seria kojąca i nawilżająca. 

Zauroczona nietuzinkowymi pudełeczkami, szkatułkami - zdecydowałam się podjąć współpracę z marką Madame L'Ambre i dostałam do testów wspaniałą paczkę do testowania :) Cała korespondencja przebiegała bardzo szybko i przyjemnie, paczkę dostałam dzień później i nie mogłam uwierzyć własnym oczom... 


Dziś zaprezentuję Wam cienie, które chyba urzekły mnie najbardziej. Mają wyżłobione logo marki, dzięki czemu wyglądają naprawdę uroczo, mnie zachwyciły. Przyznaję, że przez kilka dni otwierałam szkatułkę i zastanawiałam się - malować się czy nie malować? A wszystko dlatego, że nie chciałam psuć wygrawerowanego wzorku :P W końcu jednak się zdecydowałam przetestować cienie, aby móc je zrecenzować. Poza tym, kolory dostałam takie piękne, że trudno się im oprzeć!

Innowacyjny, antybakteryjny tonik na bazie srebra

Pisałam ostatnio o mgiełce na bazie złota, więc dziś czas na srebro :) Do testowania otrzymałam 50ml'ów antybakteryjnego teniku na bazie srebra. Oczywiście ma za zadanie oczyszczać skóre i odpowiednio pielęgnować. 

Antybakteryjny tonik Ag 123 z linii SILVER TOUCH doskonale oczyszcza i chroni skórę, przywracając jej naturalny zdrowy wygląd. Innowacyjność i równocześnie skuteczność tego dermokosmetyku polega na zastosowaniu srebra jonowego. Dzięki czemu tonik doskonale oczyszcza skórę, wspomaga leczenie chorób grzybiczych, bakteryjnych zmian skórnych, chorób łojotokowych. Rewelacyjnie łagodzi i redukuje podrażnienia, przyśpiesza ich gojenie. Szczególnie zalecany dla cery trądzikowej. Nie zawiera alkoholu. 

Mgiełka, tak jak poprzednia, bardzo przyjemnie się aplikuje na twarzy, rozbryzguje się na bardze szeroką część twarzy, dzięki czemu dwa psiknięcia w zupełności wystarczą. Toniku używałam wieczorem, aby dokładnie oczyścić skórę przed snem. Faktycznie, miałam wrażenie, że moja twarz jest pozbawiona wszelkich zaniczyszczeń i dobrze zabezpieczona. 



Mgiełka ta ma bardzo przyjazny i krótki skład. Po pierwszych dwóch użyciach odczuwałam delikatne szczypanie, które później nie miało miejsca. Tonik delikatnie ściąga skórę i pozostawia ją wygładzoną. Nie jest to rzecz niezbędna w mojej pielęgnacji, jednak miło się jej używa - wydaje mi się także, że gdy psiknę się nią przed użyciem kremu Silor+B, lepiej się on rozprowadza i wchłania.


Jest to już czwarta recenzja produktów Invex Remedies do twarzy - jutro ukaże się ogólne podsumowanie, opis zmian i efektów widocznych na twarzy. Jeśli jesteście ciekawi nie tylko formuły, składów i opakowań tej firmy, a ciekawią Was także efekty - zapraszam koło godziny 18 :)


Pozostałe posty o pielęgnacji twarzy z Invex Remedies:
- Silor+B, Organic Silica, na dzień
- Silor+B, Organic Silica, na noc
- Odmładzająca mgiełka na bazie złota
- Podsumowanie

środa, 9 stycznia 2013

Zimą tubki idą w odstawkę, a do kosmetyczki trafia Carmex w sztyfcie!

Carmex - jak wiadomo - robi karierę na całym świecie, także w Polsce. Ja posiadam go w czterech wersjach: truskawka w tubce, zwykły w słoiczku, zwykły w sztyfcie oraz Moisture Pink Plus. Pisałam w wakacje o wersji pierwszej, czyli owocowej. I choć latem sprawdziła się idealnie, zimą zupełnie nie zdała egzaminu. I właśnie kiedy przymierzałam się do kupienia balsamu, który ochroniłby moje usta w czasie mrozów - w paczce od Urodowej Mikołajki dostałam Carmex w sztyfcie. Postanowiłam sprawdzić czy stawi czoła minusowym temperaturom i zaczęłam testowanie.

wtorek, 8 stycznia 2013

Dziewczyno z klubu Disco...

Na lakier Disco UV z katalogu Marizy skusiłam się już dawno. Cena zachęcająca, nigdzie wcześniej tego nie widziałam, a taki "gadżet" wydał mi się interesujący. Przyznaję, że to lakier typowo na imprezy i dość długo leżał nieużywany. Jak imprezowałam, to o nim zapomniałam, a jak bardzo miałam ochotę go spróbować, to już nie miałam ochoty na imprezy. No ale w końcu nadszedł karnawał i oczywiste dla mnie było, że to idealny czas na premierę mojedo lakieru DISCO. Swoją drogą - zrobił furorę i już kilka koleżanek pytało co to za firma ;) 

Złoto tym, co kobiety kochają najbardziej...?

Kolejnym produktem do przetestowania, który dostałam od firmy Invex Remedies, jest odmładzająca mgiełka na bazie złota. Przyznaję, że taki tonik w mgiełce bardzo mi się spodobał, z resztą tak jak wszystkie produkty Invex Remedies.
Opis producenta: Mgiełka Au 100 z linii Golden Touch posiada doskonałe właściwości odmładzające jak również odświeżające. Dzięki zawartości monoatomowych cząsteczek złota, które przenikają przez komórki skóry, mgiełka doskonale nawilża, regeneruje skórę, stymuluje syntezę kolagenu przez co przeciwdziała powstawaniu zmarszczek oraz koryguje już istniejące. Innowacyjny produkt firmy INVEX REMEDIES jest łagodny dla skóry, może być stosowany nawet kilka razy w ciągu dnia. Przywraca skórze blask, jędrność oraz gładkość.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Silver Fox, czyli poczwórna paletka od Revlon Colorstay

W prezentach mikołajkowych pokazywałam Wam zapakowane prezenty od mojego TŻ z MintuShop'u, jednak nie zdradziłam Wam ich zawartości. Dzisiaj zaprezentuję pierwszy upominek - paletkę cieni Revlon Colorstay 12hours. Z tej marki posiadam wiele podkładów, o których z pewnością - prędzej czy później - napiszę. Wersja palety, którą posiadam - Silver Fox - jest idealnie trafiona w mój gust i bardzo lubię jej używać. 

Cztery piękne, ale bardzo różne kolory, idealnie ze sobą współgrają. Uwielbiam je łączyć na wszelkie sposoby i tworzyć nowe makijaże. Pokochała je także moja mama, która często je ode mnie pożycza.
Cztery cienie zamknięte sa w prostym, eleganckim opakowaniu. Wykonano je z porządnego, czarnego plastiku. Moim zdaniem wizualnie prezentuje się bardzo ładnie. Cienie mają wytłoczony wzorek, który również sprawia, że prezentuję się elegancko.

niedziela, 6 stycznia 2013

AA Make Up, Beauty Balance Cream

Chyba każdy zauważył tą modę, która nastała na kremy Beauty Balance - firmy jedna po drugiej wypuszczały swoje. Na początku bardzo miałam ochotę wypróbować choć jeden, jednak po przeczytaniu wielu recenzji i rozbieżności zdań, zrezygnowałam. Kiedy marka AA wypuściła swoją linię Make Up, a znalazł się w niej także krem BB - ponownie zapragnęłam przetestować taki wielofunkcyjny kosmetyk i ta dammm! Mam swój krem Beauty Balance - zawiodłam się czy spełnił moje oczekiwania? Zależy co oceniać, częściowo go pokochałam, ale i chciałabym trochę więcej.
Opakowanie - Krem zamknięty w niedużej tubce o pojemności 30ml. Zamknięcie typu "klik" zapewnia nas, że kosmetyk się ie rozleje w kosmetyczce. Dozowaanie jest dość proste, dzięki odpowiedniemu otworowi. 
Kolor - Wybrałam odcień jasny, który jest dla mnie odpowiedni, jednak dla typowych "bladziochów" może okazać się za ciemny. Firma mogłaby wypuścić trzy kolory, aby każdy dobrał odpowiedni dla siebie. Jednak ładnie wtapia się w skórę, dzięki czemu dobrze komponuje się z moją karnacją.
Konsystencja - Mi przypomina nieco pastę do zębów. Jest zdecydowanie zwarty i bardziej gęsty niż zwykłe podkłady, choć b. dobrze się rozsmarowuje i wchłania. Kilka razy zdarzyło się, że zostawił na mojej twarzy smugi, więc trzeba uważać i przejrzeć się dokładnie po aplikacji i wyschnięciu kremu.
Działanie - Krem dobrze nawilża, odpowiednio wyrównuje koloryt. Do tego ładnie matuje i jak na tak lekki krem - jest trwały. Jedyne czego nie zauważyłam, to rozświetlnia, które producent nam obiecuje. Krem nie tworzy maski, a jedynie nadaje twarzy zdrowego i świeżego wyglądu.
Podsumowując - Krem polubiłam i zdaje się, że spełnił moje oczekiwania. Na pewno do niego wrócę, jednak latem, gdyż w zimę wybieram zdecydowanie cięższe podkłady. 4/5pkt.

Produkt otrzymałam do testowania z serwisu bangla.pl za pośrednictwem klubu Kejt, jednak fakt ten nie miał żadnego wpływu na ocenę.

sobota, 5 stycznia 2013

Przegląd poczty VII

Będę się chwalić po raz kolejny, jednak Przeglądy poczty cieszą się dużym zainteresowaniem, więc wydaje mi się, że je lubicie :) 

Nic tak nie cieszy jak... zwycięstwo!
Nawet sobie nie wyobrażacie jaka ja byłam szczęśliwa, gdy mój nick widniał jako pierwszy na liście zwycięzców u Kosmetasi :) Nie dość, że wygrałam u blogerki, której blog zainspirował mnie do własnego, to jeszcze nagroda była tak wspaniała *_* Kochana - jeszcze raz dziękuję, sprawiłas mi super prezent na święta :)


Coś dla ulubieńca, czyli posłanie od Empets 

Wymianę maili z firmą Empets zaczęłam już kilka miesięcy temu, jednak Pani poprosiła o skontaktowanie się pod koniec roku i tak też zrobiłam, dzięki czemu mój piesek ma nowe posłanie... Już wkrótce więcej informacji o firmie jak i o produktach :)

Nowa współpraca

Przesyłka w ramach współpracy z MintiShop'em. Tyle czasu się zbierałam do publikacji przeglądu, że zdążyłam już opublikować obie recenzje :) Tu - Sleek i tu - W7 :) 

Mój pierwszy krem BB

Padło na firmę AA. Nawet nieźle nam się współpracuje. Mam już wyrobione zdanie, tak więc recenzja powinna pojawić się już jutro :) 

"Roczny" zapas gum do żucia

Po wymianie kilku maili otrzymałam paczkę od firmy Wrigley, a w niej dużo różnorodnych gum do żucia... Mmmm, testowanie oczywiście zaczęłam od razu! Przede mną jeszcze 23 opakowania :D Wkrótce więcej informacji...

Co Wam się najbardziej spodobało i co mam zrecenzować jako pierwsze? Piszcie, a na pewno wezmę Wasze zdanie pod uwagę. Pamiętajcie też o moim rozdaniu. 

Czekam jeszcze na RevitaLash, Kieszonkowy Odplamiacz, Bransoletkę z konkursu, maseczkę Mooya i zakupione na Allegro suche szampony - prawdopodobnie wszystko zaprezentuję Wam w następnym poście. 

Invex Remedies - tym razem na noc


Ostatnio pisałam o kremie Silor+B na dzień, więc dziś czas o wersji tego kremu na noc, który także dostałam w formie próbek o łącznej pojemności 15ml - czyli pół pełnowartościowego opakowania. Może zacznę od tego, że skład tych kremów się ZUPEŁNIE NIE RÓŻNI od siebie. Tak więc nie jestem w stanie pojąć, dlaczego kremu na dzień mam używać rano, a kremu na noc wieczorem, zamiast kupić jeden krem i używać dwa razy dziennie?
Tak więc tym razem nie skupię się już na składzie, konsystencji, a jedynie na tym - jak działa w nocy i co zauważam rano. Informacje o kremie na dnie macie w poście wczorajszym, do którego link na dole dzisiejszego postu.


Moja opinia
Wieczorem kremu nakładam nieco więcej niż rano, aby w nocy mógł sobie spokojnie działać. Muszę jednak pamiętać, aby związać porządnie włosy, aby nie przykleiły się do twarzy i nie przetłuściły od kremu. Krem przyjemnie otula twarz przed snem.
Rano budzę się z twarzą naprawdę gładką i przyjemną. Nie czuję już filmu kremu, a widzę czyste efekty - skóra zmiękczona, delikatna. Mam wrażenie, że kiedy stosuję krem na noc, rano mam odpowiednio naciągniętą skórę i brak worów pod oczami. To bardzo przydatne, ponieważ - moim zdaniem - nic tak nie psuje wizerunku, jak ogromne worki pod oczami. 
Uwielbiam smarować się tym kremem wieczorem, bo wiem, że już rano zauważę, jak dobrze ma się moja cera. Gdyby nie cena, skusiłabym się na pewno. Jak na razie jestem na etapie rozmyślania - znalazłam krem w ofercie jednej drogerii za 49zł. Oczywiście jeśli kupię, to jeden - do używania i rano, i wieczorem :) 

Cena: 69zł/30ml

Pozostałe posty o pielęgnacji twarzy z Invex Remedies:

piątek, 4 stycznia 2013

W7 Honolulu Bronzing Powder, czyli o tym jak inne bronzery idą w odstawkę

Hej dziewczyny!
Często używacie bronzerów do modelowania twarzy? Ja przyznaję, że najczęściej sięgam tylko po róż, którym uwydatniam kości policzkowe. Ostatnio jednak do mojej (nie)skromnej kolekcji zawitał bronzer polecany przez wiele blogerek, Honolulu od W7. Od tamtego czasu dużo szperałam w Internecie i szukałam informacji o owym kosmetyku. Przydatna okazała się również książka "Makijaż bez tajemnic", w którym Rea Morris zdradziła tajemnice modelowania twarzy. Potem znalazłam sposób na optyczne zmniejszenie nosa przy pomocy bronzera i ogromnie się wciągnęłam. Poświęciłam trochę czasu i nauczyłam się zmieniać kształt/rysy twarzy z tym cudeńkiem, o którym napiszę dziś kilka słów, aby te - które być może szukają bronzera idealnego - wiedziały czy to jest to, czego potrzebują, czy trzeba szukać dalej :)

czwartek, 3 stycznia 2013

Skóra nawilżona, gładka i delikatna... czyli pierwsze spotkanie z Invex Remedies

Jakiś czas temu pisałam Wam, że rozpoczynam testowanie produktów Invex Remedies. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że produkty dobrze się sprawdziły/sprawdzają, a moja cera znacznie się dzięki nim poprawiła. Postanowiłam, że najpierw będe Wam przedstawiała po kolei cztery produkty do twarzy - skład, konsystencja, działanie zaraz po aplikacji, a następnie opublikuję post podsumowujący, w którym opiszę wszelkie zmiany po stosowaniu czterech kosmetyków. Mam nadzieję, że tak będzie przejrzyście i zrozumiale. W każdym poście zamieszczę też linki do pozostałych, byście mogli z łatwością przeczytać wszystkie, jeśli firma Was zainteresuje. 
Dziś czas na recenzję kremu regenerującego Silor+B Organic Silica na dzień. Dostałam krem w próbkach 6x2,5ml co daje połowę pojemności pełnowymiarowego kremu, który kosztuje 69zł/30ml.
Doskonały krem do codziennej pielęgnacji skóry twarzy, szyi i dekolatu. Jest dobrze tolerowany przez wszystkie rodzaje skóry, w szczególności zalecany dla skóry wymagającej zdecydowanej poprawy kondycji i wyglądu. - tak pisze producent i zdecydowanie ma racje.

Moja opinia
Krem wydaje się mieć lekką konsystencję, jednak na twarzy jest wyczuwalny. Na początku jest mocno lepki, jednak po wchłonięciu staje się zupełnie niewyczuwalny. Dobrze się rozsmarowuje. Jest to najlepsza konsystencja kremu do twarzy, z jaką do tej pory się spotkałam - a takowych produktów używałam bardzo wiele, więc i porównanie mam spore. Bardzo szybko zmiękcza cerę i mocno ją wygładza. Po pierwszych użyciach byłam zachwycona tym, że moja cera stała się jakby jedwabna, bardzo przyjemna w dotyku i delikatna. Krem doskonale i długotrwale nawilża. Jest idealną bazą, przedłuża trwałość makijażu, co mnie bardzo zaskoczyło - pozytywnie, oczywiście ;) Działa na skórę kojąco, absolutnie nie podrażnia, ani nie uczula. Krem jest ogromnie wydajny - jedną próbkę używałam na 4 aplikacje i uwierzcie, że się nie oszczędzałam. Myślę, że pełnowymiarowy produkt starczyłby mi na ponad dwa miesiące, jednak głowy nie dam. Być może przekonam się o tym wkrótce, ponieważ mam zamiar kupić sobie pełnowymiarowy produkt od Invex Remedies, ponieważ jest to naprawdę dobry krem, który szybko przynosi widoczne efekty.

Skład
Skład jest średniej długości i postanowiłam się trochę w niego zagłębić. Przybliżam Wam opis pierwszych dziesięciu składników kremu. Jak się okazało - w większości są to substancje nawilżające, zmiękczające czy mające na celu nadanie elastyczności. Ku mojej radości - nie znalazłam informacji, które zniechęciłyby mnie do stosowania kremu.
1) aqua - woda
2) vitis vinifera seed oil - emolient tzw. tłusty, zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry tworzy na powierzchni film, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (pośrednie działanie nawilżające), przez co zmiękcza i wygładza skórę. 
3) glycerin - w małych stężeniach nie działa szkodliwie, jednak w większych działa drażniąco na skórę, zwłaszcza trądzikową
4) glyceryl stearate citrate - środek zmiękczający skórę, pomaga włosom i skórze zachować odpowiedni poziom nawilżenia. Często stosowany w kremach do cery dojrzałej lub na noc
5) hydroxyethyl urea - substancja nawilżająca, mająca zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka. Zmiękcza warstwę rogową, a w wyższych stężeniach złuszcza zrogowaciały naskórek, zapobiega wysychaniu kosmetyku
6) ceterayl alcohol - może sprzyjać powstawaniu zaskórników. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry tworzy na powierzchni skóry film, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni, przez co zmiękcza i wygładza skórę
7) grycelyr caprylate - tworzy film, wygładza powierzchnię naskórka i włosów. Nadaje połysk. Substancja zwilżająca - ułatwia usuwanie zanieczyszczeń. 
8) theobroma cacao seed butter - masło kakaowe, nawilża, natłuszcza, uelastycznia, poprawia koloryt
9) sodium stearoyl lactylate - substancja nawilżająca, mająca zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka
10) xanthan gum - zagęstnik, zwiększa lepkość preparatu
pomocne źródła: rozanski.ch , kosmopedia.pl 

Opakowanie

W pełnowartościowej pojemności krem znajduje się w okragłej tubie z pompką, co bardzo ułatwia aplikację, a także podwyższa wydajność produktu. Według mnie - świetne rozwiązanie. 


Jeśli jesteście ciekawe długotrwałych efektów kremu - zaglądajcie na bloga. Po opublikowaniu recenzji czterech produktów, opublikuję post podsumowujący, w którym opiszę wszelkie zmiany, jakie zauważyłam po miesiącu stosowania produktów Invex Remedies. 

Pozostałe posty o pielęgnacji twarzy z Invex Remedies:
- Silor+B, Organic Silica, na dzień


- Silor+B, Organic Silica, na noc
- Innowacyjny, antybakteryjny tonik ochronny na bazie srebra
- Podsumowanie

środa, 2 stycznia 2013

Trądzik to przeszłość! -test konsumencki novaclear

Jakiś czas temu firma novaclear zorganizowała na facebooku akcję w której wysyłała swoje produkty wybranym blogerkom. Udało mi się załapać do testów, co bardzo mnie ucieszyło, jednak szybko się okazało, że firma nie do końca podeszła fair do dziewczyn, ponieważ powysyłała produkty ważne raptem dwa miesiące /około, dokładnie nie pamiętam/. Na szczęście bez słowa postanowili naprawić błąd i wysłali kolejne produkty. Wysyłka była losowa i bardzo się ciesze, że za drugim razem dostałam inny produkt, niż przy pierwszej wysyłce, dzięki czemu miałam /a w zasadzie mieliśmy - bo testował ze mną brat cioteczny/ możliwość przetestować dwa różne produkty.

wtorek, 1 stycznia 2013

Puder transparentny od Marizy...czyli pierwszy kosmetyk, z którym się nie polubiłam

Kosmetyków z Marizy miałam już bardzo wiele. Zarówno tych do pielęgnacji, jak i tych z kolorówki. Praktycznie wszystkie polubiłam, niektóre nawet pokochałam. Dziś o kosmetyku, który przypadł mi najmniej do gustu. Nie wiem, czy to dlatego, że jest słaby, czy po prostu zraziło mnie opakowanie. Już wam wszystko wyjaśniam... :) 
Opakowanie
Puder zamknięty jest w okrągłym, plastikowym pojemniku. Wg mnie jest ono tandetne i po prostu niepraktyczne. Napis na górze szybko się starł, jednak jest to najmniejszy problem. W środku mamy 15g kosmetyku i jest to bardzo duża ilość. Pudry sypkie zazwyczaj są bardzo wydajne i starczają na długo. W momencie otrzymania kosmetyku, według zaleceń producenta - miał jeszcze 1,5roku ważności. Jestem pewna, że nawet przy regularnym stosowaniu nie wykończyłabym go. Aplikacji nie ułatwia foliowa "blaszka", przez której otworki powinien "wychodzić" puder. Niestety, ponieważ blaszka jest ruchoma, dostaje się pod nią powietrze, a po dotknięciu jej - powietrze się wydobywa i wystrzela ogromna ilość pudru. Dla mnie opakowanie było na tyle niewygodne, że cały puder przesypałam do pustego opakowania po pudrze Revlon. Producent postanowił również dołączyć aplikator w formie gąbeczki i to kolejna katastrofa. Zupełnie nie nadaje się do aplikacji pudru, ponieważ albo puder się w nią wbija, albo cały osypuje się z niej na twarz... nie, dziękuję za takie atrakcje. A gdyby tylko producent postarał się o plastikowe "wieczko" z otworkami, to nie byłoby problemu...

Zapach, konsystencja
Puder jest typowo sypki, aksamitny. Dzięki temu, że jest delikatny, nasza skora także będzie gładka. Puder ma dość intensywny zapach. Jeśli nałożymy go na twarz odrobinę za dużo - bardzo długo będzie czuć drażniący, ciężki, czasami nawet duszący zapach. Jednak gdy zostanie zaaplikowany poprawnie, w odpowiedniej ilości - zapach będzie raczej niewyczuwalny. 

Działanie, trwałość
Puder rzeczywiście jest transparentny. Nie zmienia koloru podkładu, a jedynie utrwala i matuje. Mam cerę normalną w kierunku suchej i pudru mogę używać tylko w połączeniu z nawilżającymi podkładami. W przeciwnym wypadku moja cera zaczyna wyglądać na przesuszoną. Myślę, że podkład dobrze się sprawdzi dla osób, które mają cerę tłustą. Puder idealnie matuje. Wydaje mi się, że właśnie przez jego "suchą" formułę sprawia, że nie zaczniecie się błyszczeć nawet przez cały dzień. Co do przedłużania trwałości - nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ używam dobrych, trwałych podkładów, więc w tej kwestii puder Marizy nie miał co robić. Delikatnie podkreśla najbardziej suche skórki, a do tego uważajcie na niego przy czarnych bluzkach. 

Podsumowując, czyli stosunek ceny do jakości i inne...
Puder kosztuje ok. 15zł. Podsumowałabym to tak - niska cena, za niską jakość. U mnie zupełnie nie zdał egzaminu. Zaczęło się od kiepskiego pudełeczka, a skończyło na wysuszonej cerze, duszącym zapachu i śladach na ciemnej bluzce. 
Aby ułatwić sobie aplikację - przesypałam puder Marizy do pustego opakowania po poprzednim pudrze :)
No cóż, jest to pierwszy kosmetyk Marizy, który zupełnie się nie sprawdził i raczej nikomu bym go nie poleciła. Wszystkie inne kosmetyki firmy, z którymi do tej pory miałam styczność były bardzo dobrej jakości, jeśli jesteście ich ciekawi to tutaj macie recenzje. Jeśli któryś z polecanych przeze mnie kosmetyków lub coś z katalogu się Wam spodoba, możecie zamówić je u Renaty lub zostać konsultantką - wszelkie informacje TUTAJ. 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...