Chyba każdy zauważył tą modę, która nastała na kremy Beauty Balance - firmy jedna po drugiej wypuszczały swoje. Na początku bardzo miałam ochotę wypróbować choć jeden, jednak po przeczytaniu wielu recenzji i rozbieżności zdań, zrezygnowałam. Kiedy marka AA wypuściła swoją linię Make Up, a znalazł się w niej także krem BB - ponownie zapragnęłam przetestować taki wielofunkcyjny kosmetyk i ta dammm! Mam swój krem Beauty Balance - zawiodłam się czy spełnił moje oczekiwania? Zależy co oceniać, częściowo go pokochałam, ale i chciałabym trochę więcej.
Opakowanie - Krem zamknięty w niedużej tubce o pojemności 30ml. Zamknięcie typu "klik" zapewnia nas, że kosmetyk się ie rozleje w kosmetyczce. Dozowaanie jest dość proste, dzięki odpowiedniemu otworowi.
Kolor - Wybrałam odcień jasny, który jest dla mnie odpowiedni, jednak dla typowych "bladziochów" może okazać się za ciemny. Firma mogłaby wypuścić trzy kolory, aby każdy dobrał odpowiedni dla siebie. Jednak ładnie wtapia się w skórę, dzięki czemu dobrze komponuje się z moją karnacją.
Konsystencja - Mi przypomina nieco pastę do zębów. Jest zdecydowanie zwarty i bardziej gęsty niż zwykłe podkłady, choć b. dobrze się rozsmarowuje i wchłania. Kilka razy zdarzyło się, że zostawił na mojej twarzy smugi, więc trzeba uważać i przejrzeć się dokładnie po aplikacji i wyschnięciu kremu.
Działanie - Krem dobrze nawilża, odpowiednio wyrównuje koloryt. Do tego ładnie matuje i jak na tak lekki krem - jest trwały. Jedyne czego nie zauważyłam, to rozświetlnia, które producent nam obiecuje. Krem nie tworzy maski, a jedynie nadaje twarzy zdrowego i świeżego wyglądu.
Podsumowując - Krem polubiłam i zdaje się, że spełnił moje oczekiwania. Na pewno do niego wrócę, jednak latem, gdyż w zimę wybieram zdecydowanie cięższe podkłady. 4/5pkt.
Produkt otrzymałam do testowania z serwisu bangla.pl za pośrednictwem klubu Kejt, jednak fakt ten nie miał żadnego wpływu na ocenę.