Cześć, dziś ponownie wracam z tematem medycyny estetycznej. Spodziewam się, że znajdą się osoby, które sceptycznie podchodzą do tego tematu, ale mam nadzieję, że mimo wszystko zdecydujecie się doczytać post do końca, a następnie dacie znać co myślicie o zabiegu i generalnie o przedłużaniu swojej zewnętrznej młodości.
Moja mama w ciągu ostatnich miesięcy poddała się zabiegowi Infini, czyli igłowemu termoliftingowi, który jest nowością na rynku. Więcej informacji podawałam o nim tutaj, a dziś przejdę do kilku konkretów, choć szczegółowej recenzji spodziewać możecie się w nowym roku.
Mama ma 43 lata i cerę w całkiem dobrej kondycji. Najbardziej widoczne są u niej zmarszczki mimiczne: poprzeczne na czole, lwie między brwiami i kurze łapki przy oczach - wszystkie równie mocno zarysowane. Drugie, co zdradza wiek jej skóry, są mocno porozszerzane pory na całej twarzy oraz wszelkie drobne zmarszczki. Dodatkowo jest bardzo wrażliwa na ból i byłam szczerze zaskoczona, kiedy pełna optymizmu zgodziła się na zabieg.