środa, 29 sierpnia 2012

Przegląd poczty IV

Ostatni przegląd publikowałam drugiego sierpnia, więc prawie miesiące temu. Od tamtego czasu listonosz pukał kilka razy do moich drzwi, kilkakrotnie pojawił się kurier czy jakaś próbka w skrzynce. Poniżej prezentuję Wam co to za rzeczy do mnie "przywędrowały" :)

1. Płyn do soczewek Bio True - promocja trwała do 15 lipca, ja na swój płyn czekałam ok. 6tygodni, więc całkiem długo. Płyn testuje mój TŻ i byc może za jakiś czas pojawi się jakaś wzmianka o nim na blogu.

2. Pędzle - kupiłam je od  Marchewy, dostałam 12 pędzli za 55zł. Wśród nich są cztery z Hakuro, dwa z Maestro, jeden z Ecotools i inne :) Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. Gdybym chciała kupic wszystkie pędzle nowy musiałabym zapłacic ok. 160zł, a tak mam je za 1/3 ceny, a ich stan jest idealny :)

3. Mariza - dwie paczuszki w ramach współpracy od Agnieszki, która jest konsultantką. Najpierw dostałam żel do mycia, błyszczyk(recenzja) i peeling, a w drugiej paczce rzeczy, które sama sobie wybrałam. Niestety, pech chciał, że gdzieś w trakcie podróży zaginął eye-liner, który sobie wybrałam. Na szczęście podejście Agnieszki było na tyle profesjonalne, że wysłała mi drugi. Jestem bardzo wdzięczna, mam nadzieję, że  pierwszy i ostatni raz się tak zdarza. 

4. Carmex - dostałam Moisture Plus Pink w ramach współpracy, obecnie jestem w trakcie testowania, recenzja na blogu we wrześniu.


5. Pharmaceris - dostałam do testowania od portalu Bangla: żel do mycia ciała i włosód dla maluszków, do używania od pierwszych dni życia oraz różne próbki, zarówno dla niemowląt jak i dla mam - m.in. na rozstępy. 

wtorek, 28 sierpnia 2012

Pastelowa Brzoskiwnia, czyli lakier WIBO nr 410

Zapowiedź tej recenzji ukazała się dość dawno, ale dopiero niedawno zebrałam się, żeby pomalować paznokcie i ponosić go dłużej niż jeden dzień. W końcu się udało i jestem bardzo zadowolona z jakości tego lakieru, mam zamiar się wybrać po inne z tej serii.
Produkt: Lakier Express Growth nr 410
Firma: WIBO
Zastosowanie: do paznokci
Cena: ok. 5zł/8ml

Opakowanie - chyba wszystkim dobrze znane, ponieważ lakiery WIBO experss growth są bardzo popularne i naprawdę dziwię się, że to dopiero mój pierwszy z tej serii, a nawet firmy. Prostokątna, płaska buteleczka bardzo przypadła mi do gustu, zdecydowanie bardziej niż często spotykane okrągłe lub kwadratowe.




 Pędzelek - zdecydowanie jestem zwolenniczką standardowych, długich i dość wąskich. Taki właśnie jest pędzelek w tym lakierze, bardzo mnie to ucieszyło. Bardzo łatwo się nim posługiwać, jest dokładnie taki, do jakiego jestem przyzwyczajona, bez żadnych innowacji.

Dwie warstwy lakieru





Krycie - tutaj będzie nieco mniej pochwał. Przy pierwszym malowanie paznokci, aby uzyskac pełną satysfakcję, nałożyłam rzy warstwy. Teraz odzwyczajam się od tylu warstw, tak więc drugim razem nałożyłam już tylko dwie warstwy i paznokcie wcale nie wyglądają źle, prześwitów prawie nie widać. No ale prawda jest taka, że gdybym chciała mieć perfekcyjnie pokrytą płytkę, nałożyć musiałabym trzy warstwy, za to minus.

lakier na paznokciach po 4dniach
Trwałość - jestem zaskoczona, bardzo pozytywnie. Do tej pory wszystkie lakiery na moich paznokciach trzymały się bardzo krótko(czyt. max dwa dni). Ten lakier, mimo niewygórowanej ceny trzyma się znakomicie. Zmyłam go piątego dnia, ale wcale nie dlatego, że pojawiły się odpryski. Po prostu znudził mi się kolor, gdyż rzadko jedna barwa na moich paznokciach gości tyle dni. W każdym razie - lakier w ciągu pięciu dni minimalnie starł się na końcówkach.



5zł to dokładnie tyle, ile jestem w stanie wydać na trwały lakier, o ładnym kolorze. Za taką cenę, nie mam nawet pretensji o to, że krycie nie jes idealne, a lakier zasycha dośc długo. Mam zamiar kupić sobie jeszcze kilka lakierów z tej serii. Nasunie się pewnie niektórym pytanie, a co ze wzrostem paznokcia? Nie jestem w stanie tego ocenić, ponieważ jestem osobą, której paznokcie, bez żadnej pomocy rosną w ekspresowym tempie. Wydaje mi się jednak, że moje paznokcie są mocniejsze, choć ręki nie dam, że to zasługa tego lakieru.


W najbliższym czasie mam zamiar opublikowac przegląd poczty, lakierowo-ubraniowy haul i recenzję kremu Nivea, który okazał się... bublem. Co chcecie w pierwszej kolejności? :)

niedziela, 26 sierpnia 2012

Warszafffskie fontanny

Mimo tego, że mieszkam w Warszawie, rok temu nie udało mi się dotrzeć na ani jeden z cotygodniowych pokazów fontann na warszawskim podzamczu. W te wakacje multimedialne widowiska są w piątki i soboty o 21.30.
Wczoraj, w wyniku dość spontanicznej decyzji, pojechałam z moim TŻ i parą znajomych na podzamcze, aby móc podziwiać to, co przegapiłam w poprzednie wakacje. W tym roku tematem przewodnim pokazu jest Euro. Całość prezentuje się naprawdę przyzwoicie, choć zdecydowanie - bardziej od laserów podobało mi się to, co przedstawiała nam woda :) Poniżej kilka zdjęć, a tym co mają możliwość polecam wybranie się do parku fontann, do końca września - w każdy weekend. 



Macie kilka zdjęć, które zrobiłam wczoraj. Było baardzo dużo ludzi i trudno było uchywić same fontanny. Myślę, że pojadę jeszcze raz lub dwa we wrześniu, ponieważ jest tam naprawdę bardzo przyjemnie :) 
a tu Warszawa nocą :-)

piątek, 24 sierpnia 2012

O tym, jak na nowo pokochałam błyszczyki - Mariza Glamour Line nr 22

Wakacje dobiegają końca, a ja intensywnie testuję kosmetyki :) Od dawna nie używałm błyszczyków, a w zasadzie to chyba nigdy nie byłam ich fanką. A już na pewno nie takich intensywnie różowych. Po nawiązaniu współpracy z firmą Mariza - otrzymałam w paczce właśnie taki kosmetyk - intensywnie różowy, błyszczący błyszczyk z serii Glamour Line. Mimo mojego raczej negatywnego nastawienia, postanowiłam dać mu szansę. (Za modelkę do dzisiejszego postu robiła moja młodsza siostra :) 


Produkt: Błyszczyk Glamour Line
Firma: Mariza
Zastosowanie: do ust
Cena: 8,40zł/8ml
Jak już mówiłam - po otrzymaniu tego błyszczyka nie byłam zadowolona. Kolor nr 22 - bardzo intensywny różowy - wydawał się nieodpowiedni dla mnie, zbyt landrynkowy. Jak się jednak później okazało, błyszczyk po nałożeniu na usta wygląda bardzo ładnie. Tak, tutaj nasunęła mi się myśl, aby "nie oceniać książki po okładce". Błyszczyk marizy zdecydowanie pokreśla walory ust, nadaje im blasku i lustrzanego połysku, tak jak obiecuje producent.  Drobinki, które się w nim znajdują sprawiają, że usta są bardziej kuszące, ale nie w nachalny, a bardzo subtelny sposób.




Jego konsystencja jest taka jak lubię - nie leje się, ale nie jest i zbyt gęsta, nie lepi się, nie skleja ust. To dla mnie bardzo ważne, aby pod tym względem błyszczyk mi odpowiadał. Jeśli nie polubię jego konsystencji, to na pewno nie zostanie moim sprzymierzeńcem.


Bardzo się cieszę, że Pani Agnieszka wysłała mi ten błyszczyk, ponieważ sama na pewno bym się na niego nie zdecydowała. Od dziś oficjalnie przyznaję, że zostałam fanką tego błyszczyku, a co za tym idzie pokochałam wszystkie inne.


Kolejnym atutem okazał się wygodny aplikator w formie gąbki. Pozwala dokładnie i równomiernie rozprowadzić na ustach błyszczyk. Jedyną wadą Glamour Line jest trwałość. Po ok. 1-2h na ustach nie ma już śladu po błyszczyku, ale przy aplikacji, która trwa kilka sekund, zupełnie mi to nie przeszkadza.
Warto również wspomnieć o cenie Glamour Line, ponieważ myślę, że się Wam spodoba. Błyszczyk w najnowszym katalogu Marizy kosztuje jedynie 8,40zł. Chyba zgodzicie się ze mną, że jest to cena, którą warto zapłacić za taki kosmetyk?


Jeżeli jesteście zainteresowani Kosmetyki Marizy dostępne są one w sprzedaży bezpośredniej, poprzez tę stronę http://www.kosmetykimariza.klubmariza.pl/ możecie wstąpić do Klubu, zostać konsultantką i kupować kosmetyki dla siebie z 30% rabatem.




sobota, 18 sierpnia 2012

Pianka do golenia z ekstraktem z żurawiny - Venus

Witajcie dziewczyny! Czy tylko ja nie mogę uwierzyć, że do końca sierpnia zostało już tylko 12 dni? Wakacje mijają tak szybko, jest tyle rzeczy do zrobienia, tylko kosmetyków do testowania... Dzisiaj recenzja pierwszego kosmetyku z firmy Venus z którym się zetknęłam. 

Produkt: Pianka z ekstraktem z żurawiny
Firma: Venus
Zastosowanie: do golenia (nogi, bikini, pachy)
Cena: 6,50zł/200ml

Jakiś czas temu na portalu Uroda.com były rozdawane pianki Venus, to właśnie wtedy pierwszy raz o nich przeczytałam. Niestety, nie udało mi się takiej otrzymać, ale wiele o nich czytałam - dobrego i złego, dlatego gdy dostałam paczkę w ramach współpracy z firmą Venus i otrzymałam piankę - byłam ogromnie ciekawa jak spisze się u mnie. Wiele osób zarzucało jej sztuczny zapach, złą konsystencję, słabą wydajność czy problemy z rozprowadzaniem. Jak sprawdziła się na moich nogach? Postanowiłam w punktach opisać moje wrażenia dotyczące żurawinowej pianki.


Opakowanie - butelka o idealnej pojemności, z dobrym dozownikiem. Bez problemu możemy wziąć mało pianki, jeśli tyle potrzebujemy. Zwracam na to uwagę, ponieważ bardzo nie lubię, gdy niektóre kosmetyki po lekkim naciśnięciu wypływają w zbyt dużej ilości. Wszystkie informacje podane - skład, sposób użycia i dodatkowe zalecenia. W dodatku ładny kolor. Czego chcieć więcej? Mi w zupełności odpowiada to co jest.

Zapach - szczerze mówiąc, porównując np. do soku żurawinowego jest zupełnie inny, raczej słodszy, ale i trochę bardziej kwaśny, natomiast zupełnie mi to nie przeszkadza. Idealnie trafił w moje upodobania zapachowe, pachnie tak pięknie, że chciałoby się piankę zjeść! To chyba mój ulubiony zapach jeśli chodzi o kosmetyki do pielęgnacji, zwłaszcza te do golenia czy depilacji.

Wydajność - niewielka ilość pianki (jak na zdj. poniżej) wystarcza mi na pokrycie nogi od kostki do połowy uda, więc według mnie jest bardzo wydajna. Biorąc pod uwagę wagę pianki, na oko wydaje mi się, że starczy mi na długo, ponieważ po ok. 6 użyciach - nie zauważyłam wielkich ubytków.


Delikatność - do tej pory tylko kremy Veet radziły sobie z depilacją okolic bikini bez podrażnień. Każde użycie żyletki kończyło się u mnie straszną wysypką i podrażnieniem, aż do teraz... Jeśli poza maszynką używam pianki Venus depilacja trwa bardzo krótko, a podrażnienie nie występuje. To dla mnie bardzo ważne, ponieważ nie zawsze mam czas na depilacje kremem, jest to wiele bardziej kłopotliwe, w dodatku musiałam czekać aż włoski byłyby odpowiedniej długości - teraz nie muszę się o to martwić.

Konsystencja - odpowiednio gęsta, ale zdecydowanie radzę nakładanie/rozporowadzanie pianki rękoma, a nie bezpośrednio na nogi (czy inne miejsca), ponieważ w innym wypadku "spłynie". Należy pamiętać, że wcześniej należy zwilżyć miejsce, gdzie będzie nakładana. Po  nałożeniu, które nie sprawia większych problemów, trzyma się na nodze. Nie używałam nigdy żadnych innych pianek, ale wydaje mi się, że konsystencja żurawinowej pianki Venus jest jak najbardziej taka, jaka być powinna, nie sprawia kłopotów z równomiernym rozprowadzeniem. Rozporwadzenie dokładniejsze niż na poniższym zdjęciu nie jest konieczne.



Skład - pianka z witaminą E, która działa nawilżająco i regenerująco oraz z o działaniu nawilżającym i regenerującym oraz chroni przed promieniami UV. Nie zawiera konserwantów.


Podsumowując - ten produkt to dla mnie strzał w dziesiątkę i nie wiem jak produkt, który stał się moim ulubieńcem, dla innych mógł okazać się bublem. Żurawinowa pianka zdecydowanie ułatwia golenie, choć nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat tego, czy zmiękcza włoski, gdyż moje nigdy nie były sztywne. W każdym razie - dla mnie najważniejsze aby pianka ułatwiała golenie, minimalizowała podrażnienie i była wydajna, a ta z firmy Venus jest właśnie taka. Cena pianki również jest okej, więc po zużyciu na pewno kupię kolejną.


czwartek, 16 sierpnia 2012

Carmex - małe cudo zamknięte w tubce?

Uwaga, uwaga... na scenę wchodzi Carmex w truskawkowej tubce... Chyba nie trzeba go nikomu przedstawiać? Ja - choć usłyszałam o nim bardzo dawno, a moja mama posiada go w zakręconym słoiczku - zaprzyjaźniłam się z nim dopiero kilka tygodni temu, kiedy to po nawiązaniu współpracy z firmą przyszła mi mała paczuszka. Ucieszyłam się gdy znalazłam w niej truskawkową tubkę, gdyż właśnie ta odpowiadała mi najbardziej.



Produkt: balsam w tubce - truskawka
Firma: Carmex
Zastosowanie: do ust
Cena: ok. 9zł/10g

Carmex jak większość z nas doskonale wie - zamknięty jest w małej żółtej tubce, w moim przypadku z czerwoną nakrętką. Truskawkowa ma bardzo ładny zapach, który wręcz uwielbiam... Ale to już tak chyba jest, że wszelkie słodkie zapachy zdobywają moje serce. W środku znajduje się klarowny, biały balsam do ust - konsystencja raczej gęsta. 
Po nałożeniu czuję lekkie mrowienie i wyczuwam zapach mięty, daje to ustom orzeźwienie, które wiele osób sobie chwali. Na mnie nie zrobiło to ogromnego wrażenia, zwłaszcza zapach mięty zmieszany z truskawką, ale na szczęście utrzymuje się tylko kilku minut.
Nie wypróbowałam Carmex'a w żadnych ekstremalnych sytuacjach, kiedy moje usta były popękane, suche... ale jako balsam do zwykłej, codziennej pielęgnacji spisał się bardzo dobrze. W jego składzie znajdują się filtry, które chronią przed promieniami słonecznymi - SPF 15, dzięki czemu moje usta podczas spotkań ze słońcem są całkowicie zabezpieczone, a w porównaniu do poprzednich wakacji - nie są ani podrażnione, ani poparzone. 
Podsumowując, Carmex spisał się tak jak myślałam - dobrze. Nie wywołał u mnie ogromnego wrażenia, ale widzę w nim potencjał, dlatego zawsze mam go przy sobie, zwłaszcza na plaży. W najbliższym czasie będę miała okazję wypróbować Carmex Moisture, którego jestem ciekawa jeszcze bardziej. Jeśli wy również chcecie testowac ze mną - zapraszam do wzięcia udziału w konkursie - zasady poniżej!







czwartek, 2 sierpnia 2012

Przegląd poczty III

Niedawno - bo zaledwie 8 dni temu - publikowałam drugi przegląd poczty, a od tamtej pory zebrała się już spora lista rzeczy, które otrzymałam pocztą. Musiałam pochwalić się wcześniej i widziałyście już paczkę od Venus, którą otrzymałam w ramach współpracy - dla tych, co nie widziały: LINK. W ostatnim tygodniu sporo paczek to różne "darmówki", które zamówiłam jakiś czas temu. Pokazywałam również paczkę od Perfecty - TUTAJ

Pierwsza paczuszka, którą otrzymałam to krem z ekstraktem z pomidora "Warzywny ogród" z laboratorium AVA. Producent obiecuje bardzo dużo, m.in. wyrównanie kolorytu cery, przeciwdziałanie starzeniu się skóry i poprawienie jej jędrności - zaczęłam już jego stosowanie i mam nadzieję, że po wykończeniu będę zadowolona z efektów, ale tego dowiemy się prawdopodobnie już po wakacjach. 
Krem wygrałam w konkursie na profilu AVA na facebooku - wystarczyło napisac, gdzie poza pomidorami znajdziemy likopen. Zapraszam serdecznie na ich profil, ponieważ konkursy są tam bardzo często - raz prostsze, raz bardziej skomplikowane, ale nagrody zawsze bardzo ciekawe.

Następnie otrzymałam samochodową mapę Polski, którą zamówiłam dla taty. Byłam darmowa, a ostatnio wspominał, że musi sobie jakąś kupić, więc od razu o nim pomyślałam.
Jeśli komuś się przyda taka mapa, możecie zamówic ją TUTAJ, mi doszła po ok. 2-3tygodniach.









W ramach współpracy z firmą Carmex otrzymałam truskawkową tubkę. Przyszła bardzo szybko, wymiana dwóch wiadomości, a następnego dnia Carmex był u mnie. Nie powiedziałam, który chciałabym testować, a dostałam właśnie ten, na którym mi zależało :)

Niedługo recenzja i może jakiś konkurs, a tymczasem zapraszam Was na profil Carmex na facebooku, gdzie również znajdziecie różne konkursy. 






Wczoraj ze skrzynki wyciągnęłam paczkę, w której była bluzka "wygrana" w konkursie. Szczerze mówiąc, nie tak do końca wygrana, bo organizator przewidział 100tyś. bluzek, więc otrzymali je wszyscy, którzy zarejestrowali się w konkursie PANASONIC.
Będę miała w czym kibicować (florecistkom, siatkarzom...) , a potem w czym spać :P








Tusz do rzęs Golden Rose to nagroda w konkursie na blogu Aleksandra-Makijaż. Cieszę się, bo trafił mi się właśnie ten tusz, na którym najbardziej mi zależało. Od czasu, gdy go dostałam - wszystkie inne tusze poszły w odstawkę :) We wrześniu na pewno ukaże się recenzja.

W konkursie trzeba było dokończyć zdanie "Moje uwodzicielskie spojrzenie...". Zrobiłam to i znalazłam się wśród dziewięciu nagrodzonych dziewczyn :) Ola - organizatorka konkursu jest ambasadroką Golden Rose, więc na pewno będą jeszcze kolejne konkursy - czekajcie cieprliwie. 





Ostatnia, ale i największa - paczka od REVALID. Zdobywając w quizie maksymalną ilość punktów wygrałam cały zestaw - szampon, dwie odżywki i tonik.

Cieszę się, ponieważ kosmetyki to idealna kuracja dla rzadkich włosów, które wypadają, więc podarowałam je mojej mamie, a sobie zostawiłam jedną odżywkę, która zamyka włos - tzn. pomaga rozdwojonym końcówkom. Po zakończonej kuracji mamy na blogu ukaże się recenzja oraz zdjęcia, oczywiście pokażę Wam również jak poprawiły się moje końcówki.



Jeśli chodzi o chwalenie się - to koniec na dzisiaj :) A tak już zupełnie na inny temat - oglądacie i kibicujecie naszym polakom na Igrzyskach? Ja najbardziej trzymałam i trzymam kciuki za szermierzy, Agnieszkę Radwańską i siatkarzy... Były porażki i zwycięstwa... Mam nadzieję, że florecistkom uda stanąć się na podjum, a siatkarze (plażowi również) sięgną po złoto! Wierzycie w nich?

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...