Chyba każda z nas marzy o idealnej cerze, prawda? Szukamy idealnych kosmetyków do pielęgnacji, naturalnych sposobów na poprawienie wyglądu cery, zażywamy suplementy lub inne "cuda"... I ja wcale nie jestem wyjątkiem - zwłaszcza od czasu, kiedy moja cera stała się z jednej strony mocno wysuszona, a z drugiej mocno dotknięta trądzikiem zaskórnikowym - także stale dążę do poprawienia jej wyglądu. Kiedy tylko trafiła mi się okazja, aby poznać nowy sposób pielęgnacji cery - zgodziłam się, tym bardziej, że chodziło o nowość wprowadzaną do mojego ulubionego gabinetu - BeautymeD mieszczącego się w moim mieście - Warszawie.
Mianowicie chodzi o zabieg Geneo+, który - jak zostało mi wyjaśnione - jest zabiegiem "koktajlowym". Głównie chodzi o to, że efekty widoczne są od razu, nie występują po nim żadne efekty uboczne - idealny przed uroczystościami, kiedy efektów potrzebujemy "na już".
Urządzenie do odnowy skóry, które jednocześnie stymuluje wiele procesów, według tego co możemy wyczytać na oficjalnej stronie gabinetu BeautymeD: złuszczanie zewnętrznej warstwy naskórka, a ten naturalny proces oczyszczający odsłania warstwę młodszych komórek, które łatwo wchłaniają zawarte w preparatach kosmetycznych składniki odżywcze. Dzięki technologii OxyGeneo powstają bardzo duże ilości pęcherzyków CO2 (dwutlenku węgla), które rozpryskują się na skórze i trafiają do jej zewnętrznych warstw. Pęcherzyki CO2 to efekt reakcji, jaka zachodzi między składnikami musującej kapsułki (z aktywnym dwuwęglanem sodu i kwasem cytrynowym) a żelem zawierającym naturalne składniki, rozprowadzanym równomiernie na skórze.
Do wyboru są dwa rodzaje zabiegów Geneo+:
- NeoRevive® – do odmłodzenia skóry
- NeoBright® – do rozjaśnienia i odżywienia skóry.
Ja dla siebie wybrałam zabieg NeoBright, ponieważ na odmłodzenie jeszcze chyba za wcześnie :). Zanim udałam się na zabieg, poszperałam trochę w internecie i dowiedziałam się, że zabieg jest bardzo przyjemny i relaksujący, zatem właśnie takich wrażeń się spodziewałam. Zabieg zaczął się od oczyszczenia skóry, które przy okazji było masażem - mój domowy demakijaż nawet w 1/10 nie jest tak przyjemny. Kolejno nałożono mi na całą twarz żel i zostałam ostrzeżona, że cera podczas zabiegu może delikatnie piec, ponieważ żel intensywnie działa - osobiście jednak żadnego pieczenia ani dyskomfortu nie odczułam. Następnie Pani, która zajmowała się moją cerą, umieściła na głowicy aktywną kapsłkę i kolistymi ruchami rozpoczęła masaż, który miał za zadanie - przy pomocy działającej kapsułki - dogłębnie złuszczyć naskórek i odżywić cerę. Ta część była naprawdę baaaaardzo przyjemna i zdecydowanie poczułam się zrelaksowana. Po zakończeniu tej części, przyszedł czas na ponowne oczyszczenie buzi, nałożenie po raz kolejny żelu i masowanie - tym razem głowicą masującą z wypustkami i... teraz zrobiło się jeszcze przyjemniej, a ja miałam nadzieję, że ten etap nie dobiegnie końca zbyt szybko :). Ostatecznie przyszedł jednak czas na ostatnie oczyszczenie skory z pozostałości żelu i nałożenie kremu - tak, tak, pewnie się domyślacie, że to także było niesamowicie przyjemne.
Chwilę po zakończonym zabiegu nie mogłam się powstrzymać by od razu nie dotknąć swojej buzi i sprawdzić co się zmieniło - była niesamowicie gładka, nawilżona i taka... delikatna. Nie było śladu po wysuszonych miejscach na skórze. Dodatkowo, patrząc w lustro, dostrzegłam rozjaśnienie cery - mimo, że nie miałam na sobie grama makijażu, rumieńce na policzkach, które zawsze są czerwone - były delikatnie różowawe - WOW, byłam w szoku :) Przyglądając się bliżej zdałam sobie sprawę, że w zasadzie pory stały się niewidoczne, a cera wyglądała idealnie, jak u małej dziewczynki. Miałam piękną cerę - odżywioną i jędrną. Dodatkowo, cały czas czułam przepiękny zapach kosmetyków użytych do zabiegu :).
Podsumowując - zabieg nie jest żadną ściemą, naprawdę działa intensywnie i od razu. Nie są to oczywiście trwałe efekty (a na pewno nie po jednym zabiegu, nie wiem jakby było po zalecanych sześciu), efekt utrzymywał się około tygodnia, potem skóra bardzo powoli wracała do stanu sprzed zabiegu. Generalnie dla mnie jest to świetny pomysł właśnie przed jakimiś okazjami (np. ślub czy inne wydarzenie) lub sesją zdjęciową. Osobiście udam się na zabieg Geneo+ jeszcze nie raz, a w najbliższym czasie - w styczniu, przed moją studniówką, aby moja cera lśniła podczas tego wieczoru!!
Wam także polecam ten zabieg lub serię, jeśli zależy Wam na trwałych efektach. Obecnie jest obniżka na zabiegi (zarówno NeoBright jak i NeoRevive) - zabieg na twarz kosztuje 300zł, natomiast kompleksowy na twarz, szyję i dekolt - 500zł.
W przyszłym miesiącu możecie się spodziewać kolejnego wpisu dotyczącego zabiegu Geneo+, a przy okazji wielu zdjęć - zarówno przebiegu, urządzenia, jak i efektów na mojej buzi. A tymczasem... dajcie znać co wy myślicie o takich zabiegach "koktajlowych" i czy zdarza wam się odwiedzać takie miejsca jak BeautymeD aby poprawić wygląd swojej cery?
Ja swój zabieg wykonałam w klinice BeautymeD, ktorą serdecznie Wam polecam:
Ja swój zabieg wykonałam w klinice BeautymeD, ktorą serdecznie Wam polecam:
Klinika
medycyny estetycznej BeautymeD
Aleja
Komisji Edukacji Narodowej 54, Warszawa (blisko stacji metra Natolin)
Rejestracja
telefoniczna: +48 605-905-608,
+48 691-209-028
Też z chęcią skorzystam z takiego zabiegu.:)
OdpowiedzUsuńz tego co piszesz to faktycznie zabieg rewelacyjny jednak tydzień efektu za 500 zł to raczej dla mnie za drogo jednak nie wykluczam, ze przed jakąś wielką okazją się skusze.
OdpowiedzUsuńpoproszę odmłodzenie skóry i pory też mogliby mi zabrać hehe
OdpowiedzUsuńsuper zabieg, relaks plus "odmłodzenie" - duet wyśmienity
OdpowiedzUsuńCiekawy ten zabieg.
OdpowiedzUsuńefekt na tydzień i taka cena...rzeczywiście zaporowa trochę...
OdpowiedzUsuńjednak na specjalne okazje typu ślub na pewno warto rozważyć
Ja jeszcze nigdy z takich usług nie korzystałam, ale zabieg, który miałaś, wydaje się świetny :)
OdpowiedzUsuń