Chyba nigdy wcześniej nie udało mi się tak solidnie wziąć za siebie przed sezonem letnim. W tym roku zaczęłam regularnie ćwiczyć, masować się, robić peelingi i wsmarowywać w siebie kremy, które powinny pomóc mi w zwalczaniu cellulitu. Moim celem nie było zrzucenie zbędnych kilogramów, bo lubię swoją figurę, jednak chciałam nieco ujędrnić swoje ciało, a przede wszystkim nogi. Drugi cel, to pozbycie się cellulitu i można by rzec, że go osiągnęłam. Wspomagałam się jedynie kremem Efektima i to właśnie jemu poświęcę dzisiejszy post, bo mimo kilku wad - jest godny uwagi.
Efektima, Cellu-Cure, Kuracja antycellulitowa
Preparat przeznaczony jest do skutecznego zwalczania uporczywego cellulitu. Dzięki zawartości synergistycznego kompleksu silanolu kofeinowego następuje wyraźne i szybkie zmniejszenie jego objawów. Połączenie Cafeisilane C z kolagenem i elastyną gwarantuje dodatkowo silne działanie nawilżające i ujędrniające.
Moim zdaniem: Po pierwsze, wielki ukłon za (prawie idealne)opakowanie. Pompka działa bez zarzutów, dodatkowo ma możliwość przekręcenia i zamknięcia jej, dzięki czemu mam pewność, że balsam sam nie wyleci. Jedynym mankamentem jest fakt, że po - teoretycznym - wykończeniu butelki, okazało się, że w środku jest jeszcze bardzo dużo kremu, a jedynie rurka od pompki już go nie łapie. No i wtedy zaczęła się zabawa z wydobywaniem resztek i... nigdy więcej! Balsam ma bardzo lekką, rzadką konsystencję i delikatnie żółtawy kolor. Rozprowadza się opornie, ponieważ wchłania się zbyt szybko. Muszę nabierać bardzo małe ilości i wsmarowywać częściami, bo inaczej wszystko wchłania się w jednym miejscu. To chyba jest przyczyna jego słabej wydajności, używając go na całe nogi i pośladki codziennie(a co drugi dzień i rano, i wieczorem), zużyłam całą butlę w cztery tygodnie. Zapach ma bardzo delikatny, ani on przyjemny, ani nieprzyjemny, po prostu normalny. To teraz najważniejsza część efekty.... Są! Po dwóch tygodniach zauważyłam, że dużo szybciej pozbywam się kilogramów, niż standardowo gdy ćwiczę. Po czterech tygodniach mój cellulit odszedł w zapomnienie niemalże w stu procentach, był bardzo delikatnie widoczny jedynie po "ściśnięciu" skóry dłońmi. Do tego nogi i pośladki stały się jędrniejsze. Poza tym, że balsam działa na jędrność i usuwa cellulit, nie robi nic. Nie nawilża, nie natłuszcza i nie odżywia. Po tygodniu moje nogi były tak wysuszone, że zaczęłam używać dodatkowo drugiego kremu, który nawilżał nogi.
Cena: ok. 30-35zł/200ml.
Moja ocena: 4/6 zadowala mnie skuteczność, ale wydajność i cena skutecznie ujęły trochę punktów.
Po kilkunastu dniach przerwy w smarowaniu się, zaczęłam kolejną kurację. Tym razem postawiłam na Pharmaceris C, mam nadzieję, że efekty będą jeszcze lepsze i trwalsze :)
Balsam Efektima trzymałam od serwisu
czekam na wpis o Pharmaceris C, jakoś bardziej wierzę w tę markę
OdpowiedzUsuńpopieram;)
UsuńI ja także mam nadzieję, że efekty będą jeszcze lepsze :D
Usuńto już wiem co kupię, kiedy wykończę bez efektów Yoskine :)
OdpowiedzUsuńwow, robi wrażenie, siostrze kupię jak już urodzi dziecko, bo pewnie znowu się podłamie nogami
OdpowiedzUsuńdzięki za tą recenzje!
Oj przydałby mi sie taki kremik :) mam narazie ANTYC od eveline ;)
OdpowiedzUsuńja go nawet lubię choć nie zrobiła na mnie efektu WOW
OdpowiedzUsuńA na mnie tak, ale to chyba dlatego, że ja podeszłam z dużym dystansem i nie liczyłam na faktyczne "usunięcie" cellulitu.
Usuńskoro są efekty to super :)
OdpowiedzUsuńnie miałam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mało wydajna. :P
OdpowiedzUsuńno niestety :(
UsuńNie miałam, kusi mnie, ale narazie zostanę przy Tołpie i innych preparatach tego typu ;)
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam "przygodę " z tym produktem,wkrótce przekonam się na własnej skórze o jej działaniu :)
OdpowiedzUsuńDobry kosmetyk, tylko szkoda, że wydajność jest średnia.
OdpowiedzUsuń