Moja przygoda z produktami BingoSPA rozpoczęła się kilka miesięcy, kiedy to firma po raz pierwszy nawiązywała "grupową" współpracę z bloggerkami. Niestety, nie miałyśmy możliwości wyboru tego, co chciałybyśmy testować, przez co okazało się, że wszystkie trzy kosmetyki, które dostałam - nie sprawdziły się u mnie. Wiadomo, że jeśli kosmetyki dla nas dobiera ktoś, kto nie ma o nas bladego pojęcia - dużo większa szansa na trafienie bubla.
Firma BingoSPA chyba wyciągnęła wnioski, ponieważ przy drugiej tzw. grupowej współpracy - bloggerki miały możliwość wyboru co chciałyby testować. Zdecydowanie to lepszy sposób, bo każda wie, co lubi, co lubi jej ciało, włosy, twarz, dzięki czemu istnieje dużo mniejsze ryzyko trafienia bubla. W drugiej współpracy nie wzięłam udziału, jednak został mi do zrecenzowania jeszcze jeden kosmetyk z pierwszej paczki - czekoladowy krem do mycia ciała. Jak możecie domyślać się ze wstępu - średnio się polubiliśmy.
Przezroczyste butelki ze srebrną nakrętką, które są opakowaniem dla większości produktów Bingo, bardzo mi się podobają. Jedyną ich wadą są papierowe etykiety, które pod wpływem wody - bardzo łatwo się zdzierają. Jedna znajdują się na niej wszystkie podstawowe informacje, to jedna rzecz mnie zastanawia. Produkt to krem pod prysznic, jednak sposób użycia mówi, aby krem wlewać do kąpieli i dokładnie wymieszać. Więc jak jest? Pod prysznic czy do kąpieli, bo to znacząca różnica? Ja przetestowałam go pod kątem kremu pod prysznic. Dziwi mnie jeszcze jedno - na etykiecie zauważyłam napis "slimming", ktory znaczy, że owy produkt jest wyszczuplający, jednak nigdzie nic więcej na ten temat nie ma, na stronie także producent nie wspomina o żadnych odchudzających właściwościach.
Przechodząc do samego już produktu, na początku zwróciłam uwagę na konsystencję. Według mnie,
kremowa ona nie jest. Może jest nieco bardziej gęsta, nie jest klarowna, ale... spotykałam się już z konsystencjami bardziej kremowymi, nawet jeśli producent nie nazywał produktu kremem. Zapach również mnie nie powalił, jest sztuczny i nijak mi nie przypomina ciemnej czekolady, którą uwielbiam i mogę jeść tabliczkami :)
Niestety, akurat czekoladowy zapach jest tym, od któego wymagam dużo. Naturalności, slodkości przełamanej gorzką nutą... tutaj tego nie ma. A szkoda, bo może byśmy się polubili?
Wydajność jest całkiem niezła, krem dobrze się pieni. Jeśli stosowałabym się do zaleceń producenta - sarczyłby na sześć razy.
Powiem szczerze, że bardzo żałuję, że wszystkie trzy produkty niestety nie były trafione. Wiem, że firma BingoSPA ma bardzo dużo ciekawych produków i widziałam kilka, które na pewno by mi się spodobały. Może uda mi się zgłosić do trzeciej edycji i wtedy wybiorę sobie to, co z pewnością zadowoli moje zmysły :)
musi pachnieć, oj musi... a ja na diecie i jeszcze mi się zachce a po co mi to?:/
OdpowiedzUsuńPachnie tak chemicznie, ze zupelnie nie mam ochoty na slodkosci
UsuńTo właśnie to działanie odchudzające! Myjesz się i potem przez cały dzień masz słodyczowstręt, dzięki czemu nie podjadasz i w efekcie chudniesz ;)
UsuńChyba, że tak :P hahahhahaha genialna teoria
Usuńja wzięłam udział w drugiej edycji :) ale serum czekoladowo-papajowe które między innymi dostałam też się nie sprawdziło - zapach również chemiczny
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam nazwe ! to skusiłabym sie ze wzgl własnie na czekolade! uwielbiam nia pachniec ;) nie musi byc wcale baaarzo intensywnie
OdpowiedzUsuńTo prawda, pachnie okropnie... O ile w butelce podobał mi się jego zapach na początku, to podczas kąpieli czy pod prysznicem czuć tylko chemię ;/
OdpowiedzUsuńHaha może efekt odchudzający ma polegać na tym, że osobą kąpiąca się wyobraża sobie czekoladę i najada się psychicznie :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie, etykietka wygląda mało estetycznie...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad nim, dobrze, że trafiłam do ciebie
OdpowiedzUsuńJa zapach czekolady uwielbiam i nie martw się następnym razem będzie lepiej :))
OdpowiedzUsuń