W moim codziennym makijażu róż odgrywa bardzo ważną rolę. Powiem nawet więcej, nie wyobrażam sobie makijażu bez niego. Ożywia i rozświetla twarz, a także ją wyszczupla i odmładza. Bardzo lubię delikatnie podkreślone kości policzkowe. Zauważyłam, że ostatnimi czasy na półkach drogerii królują brzoskwiniowe i ceglaste odcienie. Bardzo się cieszę, bo od dawna jestem fanką takich kolorów na policzkach. I choć wiem, że człowiek się na pomarańczowo nie rumieni, to uważam, że makijaż z brzoskwiniowym różem wygląda świetnie, zwłaszcza dobrze komponuje się z jasną, kremową cerą :))
Wiele kobiet zachwyca się zapachem tego kosmetyku, jednak na mnie wrażenie nie zrobił. Cieszę się, że ta pudrowa woń wyczuwalna jest tylko w pudełeczku i nie zostaje na policzkach. Oczywiście jest to kwestia gustu, ale mnie taki zapach by nieco przytłaczał.
Aplikacja jest bardzo prosta, właśnie dzięki aplikatorowi. Choć przyznaję, że była zaskakująca, bo róż bardzo ciężko "nabrać" aplikatorem, jednak jakimś cudem bez trudu nakłada się go na policzek. Chodzi mi mianowicie o to, że zupełnie nie widzę do na pędzelku, nie mam go na ręku(gdy dla sprawdzenia chciałam nałożyć go na nadgarstek), ale mimo wszystko - na policzku się pojawia :)
Trwałość zależy od dnia i od tego, ile różu nałożymy. Mam wrażenie, że przez cały dzień stopniowo się ściera z twarzy, choć bywają i takie dni, kiedy wieczorem nadal perfekcyjnie prezentuje się na moim policzku. Jednak pudełeczko jest na tyle małe i eleganckie, że zawsze mogę się poprawić, co dodatkowo ułatwia lusterko zamknięte w środku.
Róż od Bourjois jest niemal idealny. Piękny, brzoskwiniowy kolor, eleganckie opakowanie i wszystkie najdrobniejsze szczegóły sprawiają, że chce się go mieć i używać. Przez dwa miesiące, bo tyle go mam, używam niemal codziennie, a nie widzę żadnych ubytków. Dlatego jestem pewna, że ten kosmetyk posłuży mi przez wiele...lat?
A wy? Lubicie Bourjois i podkreślacie policzki? Róż do policzków stanowi wspaniałe wykończenie makijażu. Jeśli jeszcze nigdy nie próbowałaś, musisz koniecznie poeksperymentować, polecam właśnie róże Bourjois. Wśród szerokiej gamy kolorów na pewno znajdziesz coś dla siebie!
No a gdzie efekt na twarzy? Ciekawa jestem, jak wygląda :)
OdpowiedzUsuńZostałaś wyróżniona. Zapraszam do mnie po więcej informacji http://distinguish-yourself.blogspot.com/2012/11/tag-liebster-blogs-x2.html
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa jak wygląda na skórze, bo kolorek ma bardzo interesujący :)
OdpowiedzUsuńObiecuję, że jutro dodam zdjęcie :*
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie do tych róży, ale ten jest wyjątkowo ładny :)
OdpowiedzUsuńhej :D
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award szczegóły na moim blogu ;)
Bardzo lubię brzoskwiniowy róż, a ten przez lata używała moja mama (ale taki ceglasty kolor), więc bardzo miło mi się kojarzy :)
OdpowiedzUsuńSam roz jest swietny. Swego czasu mialam jeden roz z tej firmy jednak juz sie skonczyl.
OdpowiedzUsuńNapewno w przyszlosci odkupie jakis podobny kolorek a moze ten sam.
Jedyne czego w nim nie lubilam to ten tandetny pedzelek.
może w tej nowej edycji pędzelek się zmienił, bo wydaje się być porządny i ja go uwielbiam :)
Usuńwidziałam go kiedyś gdzieś w drogerii i kusił..ale wybrałam jakiś inny ;) może być ciekawy :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze muszę się nauczyć sztuki konturowania...
OdpowiedzUsuńJa nie używam różu, bo zwyczajnie nie potrafię dobrać odpowiedniego koloru i nie ma wprawy.
OdpowiedzUsuńNie miałam go, ale brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuń